niedziela, 26 lipca 2009

Co to jest szczęście?

Przeczytałam ciekawe zdanie na temat szczęścia. Jakiego człowieka można nazwać szczęśliwym?
Takiego, który uważa, że wszystko co dzieje się w jego życiu jest ok, w porządku, że tak właśnie powinno być.
Zgadzam się z tym twierdzeniem w zupełności.
Często pieniądze, bogactwo, popularność czy wręcz sława czynią ludzi nieszczęśliwymi. Przykładem takiego człowieka z ostatniego czasu jest Michael Jackson, który według mnie był człowiekiem bardzo nieszczęśliwym. Można podać przykłady wielu innych znanych osób, które pozornie wydawałoby się, że są szczęśliwe, a w rzeczywistości do szczęścia dalej im niż nam - przeciętnym zjadaczom chleba.
Ja osobiście nie pragnę od życia zbyt wiele. Chcę żeby cała moja rodzina była zdrowa, żeby starczało na podstawowe (czasami na trochę bardziej luksusowe) potrzeby materialne, żeby w rodzinie była miłość, zgoda, szacunek i wzajemne wsparcie.
Mam silne poczucie przemijającego czasu (nie wiem dlaczego często o tym myślę). Dopiero miałam 20 lat, a już mam prawie 40. Czas pomiędzy tymi obiema liczbami tak szybko upłynął, że wydaje mi się to wręcz niemożliwe. Jeżeli następne 20 lat również tak szybko upłynie, to aż strach myśleć o tym. Dlatego te przyszłe lata chcę przeżyć jak najlepiej, świadomie kierując swoim losem. Chcę wziąć od życia to co najpiękniejsze i najbardziej wartościowe.
Dlatego też od pewnego czasu wprowadziłam w moim zawodowym życiu zasadę - nie żyję po to żeby pracować lecz pracuję po to żeby żyć...

sobota, 25 lipca 2009

Poeta i Jego Muza

Jak wspomniałam poprzednio - fascynuje mnie poezja Jana Kasprowicza oraz twórczość dziennikarsko-pamiętnikarska jego żony. Wiersze, które lubię najbardziej przedstawię poniżej:

Jan Kasprowicz "Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach"

W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska,

Gdzie pawiookie drzemią stawy,

Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy

Na plamy szarych złomów ciska.

U stóp mu bujne rosną trawy,

Bokiem się piętrzy turnia śliska,

Kosodrzewiny wężowiska

Poobszywały głaźne ławy...

Samotny, senny, zadumany,

Skronie do zimnej tuli ściany,

Jakby się lękał tchnienia burzy.

Cisza... O liście wiatr nie trąca,

A tylko limba próchniejąca

Spoczywa obok krzaku róży...

(to tylko I-sza część tego wiersza są jeszcze dwie następne)

A oto cytat z "Dziennika" Marii Kasprowiczowej na temat powyższego wiersza:

..."Dopiero dzięki Jankowi ujrzałam prawdziwe góry...
Szliśmy przez Ciemne Smreczyny. Pierwszy raz tam byłam. Wydawały mi się zaczarowanym krajem, gdzie na stromym zboczu skalnym, w sąsiedztwie jednostajnie spadającej w tej pustce siklawy, kwitnie krzak dzikiej róży, o którym tak cudownie pisał Janek. Szukałam go oczami - tam, gdzie według mnie powinien był się znajdować - lecz nie zobaczyłam nic"...

--------------------------------------------------------------------------------------

Witajcie, kochane góry,

O, witaj droga ma rzeko!

I oto znów jestem z wami,

A byłem tak daleko!

Dzielili mnie od was ludzie,

Wrzaskliwy rozgwar miasta,

I owa śmieszna cierpliwość,

Co z wyrzeczenia wyrasta.

Oddalne to są przestrzenie,

Pustkowia, bezpłodne głusze,

Przerywa je tylko tęsknota,

Co ku wam pędzi duszę.

I ona mnie wreszcie przygnała,

Że widzę was oko w oko,

Że słyszę, jak szumisz, ty wodo,

Szeroko i głęboko.

Tak! Chodzę i patrzę, i słucham -

O jakżeż tu miło! jak miło! -

I śledzę, czy coś się tu może

Od kiedyś nie zmieniło?

Nic, jeno w chacie przydrożnej

Zmarł mój przyjaciel leciwy

I uschły dwie wierzby nad rowem,

Strażniczki wiosennej niwy.

A za to świeżym się liściem

Pokryły nasze jesiony

I jaskry się złocą w trawie

Zielonej, nie pokoszonej.

A za to płyną od pola

Twórcze podmuchy wieczności,

Co śmierć na życie przetwarza

I ścieżki myśli mych prości.

Witajcie, kochane góry,

O, witaj, droga ma rzeko!

I oto znów jestem z wami,

A byłem tak daleko!

Jan Kasprowicz

---------------------------------------------------------------------------------

Wiersz-pytanie skierowane przez poetę do żony:


Powiedz mi, powiedz,

Jaki cię ku mnie sprowadził manowiec?

Zza jakiej góry, zza jakiej rzeki

Przybyłaś tutaj, w świat mój daleki,

Pewny swej drogi wędrowiec?

Co za wyrocznie

Rzekły ci prawdę, tak dzisiaj naocznie

Zadowoloną z przynęty swojej,

Że w mego domu cichej ostoi

Znużona stopa twa spocznie?

Złóżże, me dziecię,

Sakwę podróżną, co barki ci gniecie,

I pokrzep siły czarą miłości:

Dla najprzedniejszej jest ona z gości,

Dla jednej już tylko na świecie...

A jeśli padnie

Kropla goryczy, co leży gdzieś na dnie,

Zawiedzionymi nie krzyw się usty:

Jać nie poszedłem między oszusty,

Nie chciałem ubiec cię zdradnie.

Takie są dzieje

Że i najczystsza fala, co jaśnieje

Odblaskiem nieba, ciemno się skłębi

I muł i zielsko wyrzuci z głębi,

Gdy wichr niezwykły zawieje...

Lecz po cóż o tem?

Dzięki ci, dzięki, że takim mnie złotem

Obdarowujesz, wybranym z skrzyni,

Gdzie się na życie ofiara czyni,

Gdzie nie ma paktów z odwrotem.

Oczy ci płoną

Na myśl, że taką niepowszednią stroną

Przybywszy skądsiś w te progi,

Bogacisz dom mój ubogi

Swą wiarą nieprzemożoną.

Lico-ć się pali,

Kiedy mi szepcesz, że widzisz gdzieś w dali,

Jak za tą skonów powloką ciemną

Jakąś światłością świecim wzajemną

Śród tych, co dnia nie zaspali.

O, niebogato

Za miłościwe odpłacam się lato:

Idąc w tę przyszłość za twymi tropy,

Chciałbym ci słońca rzucać pod stopy,

A daję li pieśni ci za to.

Ale ty właśnie

Mówisz, że przy nich wszelki skarb ci gaśnie,

Albowiem celem twoim przybycia

Było uczynić hymn z mego życia,

W wieczyste zmienić je baśnie.

Powiedz mi, powiedz,

Jaki cię ku mnie sprowadził manowiec?

Zza jakiej góry, zza jakiej rzeki

Przyszłaś z tą wolą w świat mój daleki,

Zwycięstwa pewny wędrowiec?...

Jan Kasprowicz

---------------------------------------------------------------------------------

Kolejny wiersz adresowany do żony

Umiłowanie ty moje!

Kształty nieomal dziecięce!

Skroń dotąd nie pomarszczona,

Białe, wąziutkie ręce!

Lubię, gdy stajesz, ze mną

Na tym tu wiejskim balkonie,

Który poczerniał od deszczów,

Lecz dzisiaj mi w blaskach tonie.

Lubię, gdy z tego dzbana

Podlewasz kwiaty na grzędzie,

Marząca lub głośno mówiąca,

Jaka to rozkosz z nich będzie!

Lubię, gdy siedząc przy stole,

Sięgasz po kromkę chleba

I dzieląc ją, dajesz mi cząstkę,

Czy trzeba mi, czy nie trzeba.

Lubię, gdy gubiąc się w dali,

Gdzie Wierch się rozsiadł Lodowy,

Czoło, przyćmione zadumą,

Do mojej tulisz głowy.

Ale najbardziej ja lubię

Ciekawość, co z oczu ci tryska,

Gdy wracam, jak zwykle, od pola,

Od lasu, od rzeki łożyska.

Gdy wracam z codziennej drogi,

Cały rozpłomieniony,

Pytasz się, cała w płomieniach,

Jakie przynoszę plony?

Czy w szumie wody lub drzewa

Nutę odkryłem świeżą

I czym już doszedł, co żyje

Za nieba i ziemi rubieżą?

Czy mgły się przedarły, czym słyszał,

Jak dzisiaj, melodie skowrończe

I kiedy z zwątpieniem w pieśń własną

Raz ostatecznie zakończę?

Czy miałem tę szczęsną chwilę

Spojrzenia do głębi wnętrza,

By się przekonać, że jeszcze

Jakiś tam pokład się spiętrza?

Że w duszy niewyczerpanej -

Niech prawda ta będzie prawdziwa! -

Na hymn, co zagaśnie li z życiem,

Godnego starczy paliwa?

Strasznie to lubię, gdyż czuję,

W dolę zapatrzon wzajemną,

Że w takich mi drogich godzinach

Najbardziej żyjesz ze mną.

Umiłowanie ty moje!

Kształty nieomal dziecięce!

Skroń dotąd nie pomarszczona,

Białe, wąziutkie ręce!

Jan Kasprowicz

------------------------------------------------------------------------------------

A to kolejny cytat z "Dziennika" Marii Kasprowiczowej:

"Nazajutrz obudziliśmy się w słońcu. Wyszliśmy razem. Wziął mnie za rękę i poprowadził śliczną, zieloną łąką ku wodospadowi za domem. W słonecznej porannej mgle zarysowywały się powoli tatrzańskie szczyty. Oczy Janka promieniały zachwytem i radością.
- Czy nie miałem racji?
Czy nie piękny to kraj?
Był dla mnie piękny, dlatego, że on to mówił"...

Czyż to nie jest piękne?...


piątek, 24 lipca 2009

Moja miłość - Zakopane

Miłość moja do pięknego miasta Zakopanego, a szczególnie gór wokół niego (i całego Podhala) rozpoczęła się siedemnaście lat temu. Pojechałam, poznałam i oniemiałam. Jest to coś na wzór "miłości od pierwszego wejrzenia". W człowieku coś się budzi nagle, nie wiadomo dlaczego i co spowodowało tę miłość. Jest to jakiś pierwotny instynkt.
W Zakopanem jest wiele cudownych miejsc, do których zawsze chętnie, z biciem serca i ogromną przyjemnością wracam:

1. Niekwestionowany numer jeden (wg mnie) wśród zakopiańskich zabytków to Dom-Muzeum poety Jana Kasprowicza. Miejsce magiczne i niezwykłe stworzone przez poetę i Jego równie niezwykłą żonę Marię Kasprowiczową.
Dom, jego otoczenie i mieszkańców Maria Kasprowiczowa dokładnie opisała w swoim "Dzienniku" - książce którą wydała po śmierci męża.
Z kart dziennika przemawia do czytelnika kobieta niezwykła, towarzyszka życia wielkiego poety, jego żona, kochanka, gospodyni, opiekunka a przede wszystkim Muza. Czytając "Dziennik" Marii Kasprowiczowej możemy przenieść się w wyobraźni do magicznego świata Tatr, u podnóża których małżeństwo Kasprowiczów żyło w swoim góralskim domu. Możemy poznać życie codzienne wielkiego poety, jego zwyczaje i upodobania. Dowiadujemy się co inspirowało go do tworzenia. Poznajemy wiele osobistości spośród młodopolskiej bohemy, z którymi to osobami autorka żyła w przyjaźni. Dziennik jest również niezwykłą okazją do poznania życia codziennego mieszkańców Zakopanego i okolic na początku XX wieku oraz do zachwytu pięknem gór i przyrodą tatrzańską...
Na werandzie domu w lecie zawsze kwitną nasturcje, kwiaty które poeta bardzo lubił. Mimo, że od ponad osiemdziesięciu lat nie żyje to jego kwiaty są wiecznie żywe.
Ciekawa anegdota związana z nabyciem domu przez Jana Kasprowicza: "dom kupił mi pewnien Anglik, niejaki Szekspir" (chodzi o pieniądze zarobione przez poetę na tłumaczeniu dzieł Szekspira).
Obok muzeum znajduje się mauzoleum poety i jego żony.
Obecnie w muzeum działa Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza, które organizuje ciekawe wieczory poetyckie z udziałem kapeli góralskiej.

2. Cmentarz na Pęksowym Brzyzku - miejsce spoczynku wielu wybitnych osobistości związanych z Zakopanem, gdzie znajdują się nagrobki-dzieła sztuki ludowej. Spoczywają tutaj m.in. Kornel Makuszyński, Tytus Chałubiński (warszawski wybitny lekarz nazywany Odkrywcą Zakopanego dla ludzi z nizin) oraz jego serdeczny przyjaciel Sabała (gawędziarz ludowy, góral z krwi i kości).
Odwiedzając tę nekropolię czuję, jak gdybym odwiedzała groby osób z najbliższej rodziny.

3. Willa pod Jedlami projektu Stanisława Witkiewicza - twórcy stylu zakopiańskiego. Duża drewniana willa na granitowej podmurówce z misternymi rzeźbieniami i ornamentami w stylu zakopiańskim, niestety można ją zwiedzać tylko z zewnątrz.
A'propos Stanisława Witkiewicza - pragnął aby styl zakopiański stał się stylem ogólnonarodowym...
Obok willi stoi (a raczej stał, bo niedawno spłonął) Domek pod Jesionami, w którym mieszkali twórcy Encyklopedii Tatrzańskiej p.p. Zofia i Witold Paryscy.

4. Kaplica w Jaszczurówce - również projektu S.Witkiewicza.

5. Muzeum Zakopiańskie z przepiękną ekspozycją wyposażenia i wystroju chat góralskich.

6. Willa Atma - dom w którym mieszkał i tworzył wybitny kompozytor Karol Szymanowski.

7. Koliba - muzeum stylu zakopiańskiego.

Uwielbiam spacerować ulicami zakopiańskimi a zwłaszcza ulicą Kościeliską, przy której stoi wiele domów-zabytków. Na każdym kroku można natknąć się na jakąś perełkę dawnej architektury.
Szkoda, że tak rzadko mogę tam przebywać, choć wystarczy zaledwie osiem godzin jazdy samochodem i już... A pomyśleć, że ponad sto lat temu gdy ludzie z nizin (przez górali zwani Ceprami) odkrywali Zakopane to potrzebowali około dwóch dni żeby tam dotrzeć - z Krakowa ok. stu kilometrów na furkach góralskich!
Będąc w tym mieście mam odczucie, że jestem tam gdzie powinnam być...

czwartek, 23 lipca 2009

Tak się poznaliśmy (historia poznania mojego męża)

Przedstawiam artykuł mojego autorstwa, który ukazał się w jednym z kolorowych pism ok. 10 lat temu pt. "Zmowa babć".

Pani Józia i babcia Marta poznały się prawie pół wieku temu. Przez wszystkie lata utrzymywały bardzo bliski kontakt, spotykały się często, pomagały sobie w trudnych chwilach. Po śmierci męża pani Józia poznała pana Czesława. Niebawem starsi państwo postanowili się pobrać. Na przyjęcie ślubne zaprosili oczywiście także babcię Martę. Tam moja babcia spotkała wnuka pana Czesława - Darka. Młody człowiek bardzo się babci spodobał, uznała, że jest przystojny, miły i dobrze wychowany. Miałam wówczas dwadzieścia lat i babcia uważała, że to już najwyższa pora, bym znalazła sobie jakiegoś chłopaka. Myślała o tym, myślała, aż wymyśliła...
Postanowiła zorganizować mi spotkanie z Darkiem. Obie panie stwierdziły zgodnie, że jest to doskonały pomysł. Ja byłam nieco mniej zachwycona. Nie chcąc jednak robić babci przykrości, pojechałam z nią do mieszkania pani Józi, gdzie - jak ustaliły wspólnie - będzie na mnie czekał ów uroczy chłopiec. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że to zdarzenie będzie miało jakikolwiek wpływ na moje dalsze życie. Darek przyszedł na to spotkanie równie niechętnie, jak twierdził - sam mógłby znaleźć sobie towarzyszkę życia i nie miał ochoty korzystać z pośrednictwa swatek. Jednak, ku naszemu zdziwieniu, po owym pierwszym zaaranżowanym spotkaniu umówiliśmy się na następne. Obie panie uznały, że spełniły swoje zadanie, reszta należy już do nas.
Początkowo chodziłam na spotkania z Darkiem tylko dlatego, że była to miła rozrywka. Świetnie się bawiłam, ale nie czułam, ze w moim życiu zdarzyło się coś ważnego. Kiedy jednak poznałam Darka bliżej, zrozumiałam, że jest wartościowym, poważnie patrzącym na życie człowiekiem. Po pewnym czasie uświadomiłam sobie, że jestem w nim zakochana. Pięć miesięcy później Darek dostał wezwanie do wojska. Obawiał się, że w czasie jego służby nasz związek się rozpadnie, nie wytrzyma próby czasu. Dlatego zanim odjechał, kupił ślubne obrączki. Miały przynieść nam szczęście i podtrzymywać na duchu w trudnych chwilach.
Jakoś przeżyliśmy te półtora roku rozłąki. Po wyjściu Darka do cywila postanowiliśmy się pobrać. Na ślubnym kobiercu stanęliśmy 18 września. Osiemnastka to moja szczęśliwa liczba: osiemnastego się urodziłam, osiemnastego poznałam Darka, osiemnastego wzięliśmy ślub i na osiemnastego był wyznaczony termin urodzin naszego synka (urodził się jednak wcześniej). Dzień ślubu wspominam jako jeden z najpiękniejszych w życiu. Zaproszone były oczywiście obie babcie - Marta i Józia. Dziadek, niestety, nie doczekał tej chwili. Po ślubie zamieszkaliśmy w mieszkaniu, w którym wcześniej mieszkali dziadkowie Darka, tym samym, w którym spotkaliśmy się po raz pierwszy...

środa, 22 lipca 2009

Dziennik Kobiety Dojrzałej

Dnia 30 czerwca 2009 roku, mając 39 lat otrzymałam "Świadectwo Dojrzałości", czyli zdałam maturę! Jest to dla mnie bardzo ważne, życiowe wydarzenie ponieważ przez ostatnie 20 lat żyłam ze świadomością oblania tego ważnego egzaminu i to obniżało poczucie mojej własnej wartości.
Średnia moich wyników na tzw. nowej maturze to ok.75 %. Sukces!!!
To nie wszystko. Kilka dni po odebraniu świadectwa maturalnego zapisałam się na studia. Od października będę studentką jednej z niepublicznych uczelni na kierunku Administracja.
A co więcej o sobie? Mieszkam w dużym mieście wojewódzkim, pracuję w ważnej państwowej instytucji jako pracownik administracyjny, mam męża i 15-letniego syna.
Moje pasje? Góry, przyroda, piękne miejsca, krajobrazy, kocham czytać książki. Marzę o ciekawych podróżach np. do Skandynawii. Lubię teatr i muzykę.
Skoro otrzymałam na piśmie, że jestem kobietą dojrzałą (to oczywiście żart), postanowiłam wiele zmienić w swoim życiu. Jedną z takich zmian będzie niniejszy dziennik, który zamierzam pisać - mniej lub bardziej regularnie. Moja prezentacja maturalna z języka polskiego nosiła temat "Dziennik, pamiętnik, list..." (to tak a'propos). Uwielbiam czytać dzienniki, wspomnienia, pamiętniki znanych osób, które miały ciekawe życie i przelały swoje przeżycia na papier. Moje życie jest może mniej ciekawe, ale spróbuję trochę opisać - zawsze miałam łatwość pisania i duże chęci ku temu.