Przepis na depresję jest bardzo prosty.
W pracy mnóstwo obowiązków (często w takiej ilości, która w innych warunkach przypadłaby do wykonania dla dwóch osób), wymagania przełożonych coraz bardziej wygórowane, warunki nie pozwalające pracować w skupieniu i spokoju. Ciągły pęd, brak przerw w pracy, nadgodziny bez dodatkowego wynagrodzenia ("charytatywnie") do tego częste pretensje - że jeszcze "to" nie jest zrobione, "żebranie" o jeden lub dwa dni urlopu. Praca w ciągłym "kieracie", gdzie przełożeni zapominają, że przecież jesteśmy "tylko" ludźmi...
Do tego dochodzą problemy prywatne, np. nieporozumienia w rodzinie czy kłopoty finansowe i... dopada nas depresja. Szybciej atakuje osoby wrażliwe, słabsze psychicznie, zamknięte w sobie, ambitne.
Objawy depresji to np. zawroty głowy (człowiek budzi się rano, otwiera oczy a tu cały sufit "wiruje" lub wieczorem leżąc w łóżku ma wrażenie "zapadania się"), nadmierna senność, ciągłe uczucie zmęczenia, wyczerpania, brak chęci do spotkań towarzyskich (unikanie ludzi). Często spotykane jest "zajadanie stresów" - nadmierna ilość jedzenia (często kilkakrotnie przekraczająca potrzebne normy) bardzo dużo słodyczy. Powstaje nadwaga, a często wręcz otyłość, która dodatkowo "dołuje". Osoby z najbliższego otoczenia komentują: "ale przytyłaś/eś", ale nikt nie zastanowi się, co jest przyczyną tego stanu. Obniżone poczucie własnej wartości, smutek, brak perspektyw na przyszłość, życie widziane w czarnych barwach.
Chory szuka pomocy u lekarzy o różnych specjalizacjach np. u okulisty, laryngologa czy neurologa (zawroty głowy). Nie pomyśli, że powinien udać się do psychiatry.
I tutaj bardzo ważna jest rola najbliższej rodziny. Chory nie jest zdolny do obiektywnej oceny swojego stanu zdrowia. A przecież psychiatria zajmuje się nie tylko "odchyłkami od normy"(przepraszam za wyrażenie) ale również leczeniem duszy człowieka, co w naszych czasach jest ogromnym wyzwaniem dla lekarzy psychiatrów.
Czasami do objawów opisanych wcześniej dochodzą jeszcze objawy lękowe. Np. osoba, która od wielu lat jest kierowcą, nagle zaczyna odczuwać lęk przed prowadzeniem samochodu. Wsiada do auta i nie jest w stanie nim odjechać.
Inny przykład zaburzeń depresyjno-lękowych, to lęk przed dużymi sklepami (marketami), czy centrami handlowymi, gdzie jest bardzo dużo ludzi. Osoba dotknięta tą dolegliwością wręcz ucieka w panice z tego miejsca oblana zimnym potem.
Okropieństwem jest też lęk przed wyjściem z domu czy z mieszkania. Po przejściu krótkiego odcinka drogi człowiek ogarnięty paniką wraca do domu. Nie jest w stanie sam nigdzie pójść, tylko w towarzystwie bliskich osób - i to gdzieś niedaleko.
W nocy chory budzi się z kołataniem serca, dusznością i strachem o własne życie.
Doskonale wiem co piszę, bo byłam świadkiem tych przypadków...
Walka z depresją trwa bardzo długo. Normą jest okres minimum roku do dwóch lat. Oprócz leków ważną rolę odgrywa psychoterapia (ale prowadzona przez fachowca przez duże F, o których bardzo trudno).
Koniecznością jest usunięcie czynników, które spowodowały depresję. Często potrzebna jest zmiana pracy.
Całkowity powrót do zdrowia jest możliwy i człowiek znów potrafi cieszyć się życiem wprowadzając jednak wiele zmian do swego życia...
niedziela, 23 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz