sobota, 8 sierpnia 2009

Moje ukochane miejsca

Moja przygoda z Tatrami rozpoczęła się od położonej najbliżej Zakopanego, (gdzie można szybko dotrzeć spacerkiem) - urokliwej doliny Jaworzynki. Będąc po raz pierwszy w tym mieście, zupełnie nie znając okolicy, jakiś instynkt zaprowadził mnie w to miejsce. A jest to miejsce idealne dla początkującego "poznawacza" Tatr. Wówczas poczułam to specyficzne uczucie, gdy w człowieku budzi się coś pięknego, nieznanego dotąd... (mam na myśli miłość do gór). Spotkałam też tutaj wiewiórkę, która zachowywała się dość dziwnie - próbowała czegoś w rodzaju "ataku" na nas, nie chciała dobrowolnie oddalić się...

Gdzie kończy się Jaworzynka tam zaczynają się "schody", czyli po pokonaniu dość stromego i męczącego odcinka można dotrzeć do "perły" Tatr Zachodnich - doliny Gąsienicowej, z przepięknym schroniskiem na Hali Gąsienicowej. Gdy szłam w jej kierunku po raz pierwszy, było to w maju, szczyty gór były ośnieżone (co dodawało im ogromnego uroku i czaru) - w mojej głowie zaświtała jedna myśl: tak musi wyglądać wejście do raju...

Kolejna z pięknych dolin to dolina Chochołowska z zachowanymi w dobrym stanie szałasami, z równie pięknym schroniskiem, jednak uwaga na żmije (mają tutaj wiele gniazd) - jedną spotkałam. A muszę przyznać się, że dla mnie spotkanie z jakimkolwiek stworzeniem pełzającym jest zawsze traumatycznym przeżyciem. Jestem niestety encyklopedycznym przykładem człowieka ogarniętego lękiem (fobią) przed wężami. Nie jestem w stanie tego pokonać...
Niemniej jednak marzę o tym, aby odwiedzić Chochołowską na przełomie marca/kwietnia, kiedy cała polana tonie w szafirowym dywanie krokusów... (węże wtedy śpią cha, cha, cha).

Nazywana najpiękniejszą - dolina Kościeliska z ładnym schroniskiem na polanie Ornak, z potokiem Kościeliskim, jaskiniami, wąwozem Kraków i licznymi szlakami pobocznymi np. doliną Miętusią czy Lejową. Kolejne dolinki w pobliżu to dolina Małej Łąki z Małołąckim potokiem, dolinka Ku Dziurze oraz niezwykle urokliwa, mała dolinka Za Bramką - wspaniałe miejsce do medytacji w samotności...

Dolina Strążyska z uroczą polaną i Siklawicą oraz dolina Białego ze wspaniałymi formami skalnymi to kolejne ukochane miejsca do których może dotrzeć każdy turysta bez względu na wiek czy kondycję, a dostarczające wielu przyjemnych wrażeń płynących z faktu obcowania z piękną przyrodą. Byłam świadkiem, gdy do Strążyskiej zawitała niedźwiedzica z małym i strażnicy zamknęli szlak dla turystów do czasu gdy "mama z dzieciątkiem" zdecydowała się na odwrót...

Dolina Kondracka z Samotnią Brata Alberta (tak na marginesie, to Święty wiedział jakie miejsce wybrać sobie na pustelnię), halą Kondracką i wywierzyskiem kondrackim (woda wypływająca wprost spod ziemi jest dla mnie najlepszym napojem na świecie (choć czasami pita np. z paczki po chipsach syna z braku innego kubka, zmienia trochę smak... hi,hi).
Dalej już tylko "krok" do hali Kondratowej, z której prosto na Giewont...

Zupełnie inna historia to Rusinowa Polana z szałasem, w którym są najpyszniejsze oscypki na Podhalu, z pasącymi się owieczkami i widokami na Tatry Wysokie zapierającymi dech w piersiach oraz pobliskim sanktuarium Matki Boskiej Jaworzyńskiej z symbolicznym cmentarzem ofiar gór. Marzę o tym, aby wziąć udział w pasterce Bożonarodzeniowej odbywającej się corocznie w tym miejscu, rzekomo atmosfera nieziemska...

To zaledwie kilka spośród moich magicznych miejsc do których wracam myślami zawsze gdy mi źle. Zamykam wtedy oczy i wyobrażam sobie, że spaceruję którąś z tych uroczych dolinek.
Po "powrocie" z takiego spaceru codzienne troski i kłopoty przybierają zupełnie inny, mniejszy wymiar...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz